You are currently viewing Ale bym się uryczała

Ale bym się uryczała

gdybym mogła…

UWAGA!!! – będzie emocjonalnie!

Ryczałabym jak bóbr, gdybym umiała. Ale nie umiem. Już nie umiem.
Depresja i permanentny stres mi to zabrały.

Właśnie słucham podcastu „8:10” a w nim wywiadu z Magdaleną Moskal, autorką książki „Emil i my”.

 

Nie mogę! Kolejna Siłaczka, Matka, która ciągle walczy. Ze wszystkim! Z systemem, z przekonaniami, z urzędami… Ja pierdolę! Czy my, matki dzieci niepełnosprawnych ciągle musimy o wszystko walczyć? Czy na prawdę nie może być tak, że jesteśmy traktowani jak LUDZIE???

Nie tylko nasze dzieci są wykluczane. My, ich rodzice, ich rodzeństwo również jesteśmy wykluczani. Przez ludzi, społeczność, przez prawo, przez system edukacji, przez kurwa wszystko i wszystkich.

Ostatnio ktoś, z kim spędziłam kilka godzin w pewnych okolicznościach powiedział mi, że „nie wiedziałam że taka jesteś i że można się z Tobą śmiać. Zawsze masz taką gburowatą minę”.
No kurwa mam. Nie mogę się wiecznie sztucznie uśmiechać. Nie umiem. Nie chcę. Nie potrzebuję.

Potrzebuję spokoju.

To, że razem z mężem wybraliśmy model rodziny wielodzietnej, to NASZ WSPÓLNY, ŚWIADOMY wybór. To, że robimy wszystko, żeby nasze niepełnosprawności pokonywać, to również nasz wspólny, świadomy wybór. I nie, nie oczekujemy litości, nie oczekujemy cudów. Wiedzieliśmy na co się decydujemy.
Nie wiedzieliśmy jednak, że oprócz problemów, z którymi chcemy się mierzyć z własnej, nieprzymuszonej woli, będziemy musieli się mierzyć z innymi, których nie wybraliśmy. Z wykluczeniem. Z traktowaniem nas jako pasożyty społeczeństwa. Z ciągłą walką o normalność. Z tym, że odstajemy od innych.

Chcemy żyć jak inni. Ale nie możemy.

Tak bardzo chciałabym po prostu być niezależna.

Chciałabym znów umieć ryczeć.

Na razie mogę jedynie kupić książkę i ją przeczytać.

Dodaj komentarz